Urodziłem się i wychowałem w Indiach, a do Stanów Zjednoczonych przybyłem jako nastolatek pod koniec lat 70-tych. Moja historia rozłąki z rodziną zaczęła się, gdy miałem 9 lat. Moja babcia, która mieszkała wtedy w Szkocji, zachorowała, więc mama postanowiła wyjechać z Indii, by się nią zaopiekować. Zamierzała zabrać tylko moją młodszą siostrę, podczas gdy ja i mój 7-letni brat zostalibyśmy u krewnych. Ale ponieważ mój młodszy brat był hałaśliwy, nasza rodzina nie chciała go przyjąć. Zebrali więc wystarczająco dużo pieniędzy na przelot i wysłali go razem z moją matką, zostawiając mnie. Ponieważ mój ojciec pracował w ministerstwie Bengalu Zachodniego - w innym stanie - zostałem wysłany do jego siostry, mojej ciotki.
Nie powiedziałbym, że miałem ciężkie życie. Moje podstawowe potrzeby były zaspokajane, ale emocjonalnie traumatyczne było oddzielenie od najbliższej rodziny na tak długo. Chociaż ciotka mnie kochała, wszyscy inni się jej bali. Była prawdziwą "siłą natury". Ten etap mojego życia był bardzo niepewny i niespokojny. Gdzie pójdę do szkoły? Czy pojadę do Szkocji? Kiedy wróci moja matka? Ponieważ stan mojej babci stawał się coraz bardziej skomplikowany, moja matka została dłużej, więc byłem oddzielony od rodziny przez pięć lat mojego dzieciństwa.
Ostatecznie wyjechała do Kalifornii, by połączyć się z bratem. Zdając sobie sprawę, że moja mama nie wróci do Indii w najbliższym czasie, krewni rozpoczęli starania, by pomóc mi się z nią połączyć. Zajęło to trochę czasu, ponieważ amerykański system imigracyjny stanowi wyzwanie.
W wieku 14 lat wyjechałam do Kanady - co było łatwiejsze - i zamieszkałam z inną ciotką, siostrą mojej mamy, której nie znałam. Moim zadaniem w jej domu było niańczenie mojej 3-letniej siostrzenicy, która była naprawdę uciążliwa, ale nie mogłam narzekać, ponieważ byłam gościem, mieszkającym z obcymi w obcym kraju.
Minęło kolejne półtora roku, zanim moje dokumenty zostały zatwierdzone do podróży do USA. W wieku 15 lat dołączyłem do mamy i rodzeństwa w kalifornijskim Bay Area. Następnie zamieszkaliśmy w mieście Pittsburgh, gdzie czynsz był tani. Mówiłem po angielsku z grubym indyjskim akcentem. Zabawna historia, którą zawsze będę pamiętać: pewnego razu, podczas robienia prania w lokalnej pralni, podszedł do mnie dzieciak i zapytał mnie o coś, co brzmiało jak "Co powiesz na piwo?". Odpowiedziałem, że nie piję piwa. W rzeczywistości powiedział: "Jak się masz?". Pomimo bariery językowej, wciąż miałem wielu przyjaciół.
Kiedy wróciłem do rodziny, moja młodsza siostra i brat nie mówili już w naszym ojczystym języku, więc porozumiewaliśmy się po angielsku. Nasza mama nigdy nie rozumiała płynnie angielskiego, a czasami my, dzieci, rozmawialiśmy po angielsku, więc nie mogła nas zrozumieć. Niestety, gdy wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, napotkała wiele barier. Nie miało znaczenia, że w Indiach miała wyższe wykształcenie; nigdy nie mogła znaleźć pracy w USA, która odpowiadałaby jej umiejętnościom. W Indiach pracowała jako geolog dla indyjskiego rządu; była to praca za biurkiem, a jej biuro znajdowało się obok indyjskiego muzeum. Tutaj była pielęgniarką w domu opieki i pracowała w nocy, ponieważ była to jedyna zmiana, jaką mogła dostać.
W pewnym momencie wiza mojej mamy w Stanach Zjednoczonych wygasła, a ona sama straciła status uchodźcy. Groźba deportacji zawsze wisiała nad jej głową. Stała się nerwową osobą i bała się wszystkiego.
Mój brat i ja często się kłóciliśmy, ale mieliśmy sąsiadów, którzy się o nas troszczyli: Stanley, sąsiad, z którym czasami rozmawiałem, i Mary, najbardziej gościnna osoba, która zawsze przynosiła nam filipińskie jedzenie. Później zasponsorowaliśmy naszego ojca, mimo że naprawdę nie chciał przyjeżdżać do USA. Był już stary i dobrze czuł się w Indiach, więc musieliśmy go tu ściągnąć. Moi rodzice mieszkali razem, dopóki moja mama nie zachorowała. Od tego czasu moja mama i tata zmarli.
Zostałem obywatelem Stanów Zjednoczonych w wieku 24 lat. Mój sukces i sukces mojej rodziny w dużej mierze wynikają z mojej decyzji o naturalizacji. Prowadziłem dobrze prosperujący biznes, a jako obywatel kwalifikowałem się do możliwości i funduszy na zatrudnianie pracowników i podwykonawców, dzięki czemu mogłem być dobrym pracodawcą dla innych. Moja podróż nie była łatwa i znam wiele innych historii imigrantów podobnych do mojej, w których dzieci są oddzielane od rodziców i podróżują samotnie do nieznanych krajów. Ze względu na moje doświadczenia opowiadam się za systemem, który pozwala rodzinom na szybsze łączenie się.