Nasze historie

Markita Blanchard, woźna w szkole publicznej w Detroit w stanie Michigan i członkini SEIU Local 1

Markita, SEIU member

Miałem bajkowe dzieciństwo dorastając w zachodniej części Detroit. Moi trzej bracia i ja mieszkamy w tym samym domu, w którym się wychowaliśmy, a teraz opiekujemy się naszą 93-letnią matką.

Przez całe moje nastoletnie lata byłem otoczony przez ludzi, którzy codziennie powtarzali, że "Meksykanie przybyli do tego kraju, aby ukraść nam pracę!". Podobnie jak wielu innych, zostałem poddany praniu mózgu przez plotki, fikcje i zmyślone historie, aby wierzyć, że imigranci zabierają nam pracę. Od tego czasu zdałem sobie sprawę, że jest to wielki mit, kolejne kłamstwo, które ma nas podzielić i powstrzymać przed zjednoczeniem.

Przez całe życie opowiadałem się za prawami obywatelskimi, walcząc o równe szanse i ochronę. Oboje moi rodzice byli członkami związków zawodowych, więc wcześnie nauczono mnie, jak być lojalnym związkowcem i walczyć o to, co słuszne. Jako woźny w lokalnej szkole publicznej pracuję ramię w ramię z ludźmi kolorowymi i imigrantami, którzy mają jeszcze mniej szczęścia niż ja, ludźmi, którzy podejmują się każdej niezbędnej pracy - takiej, której nikt inny nie chce wykonać.

I see folks who are trying to build a better life for themselves and their children. They work hard and want the same basic things we all want: the freedom to live, love, and provide for our families. My neighbors and coworkers aren’t taking from us, they are contributing to this country and giving back to their communities. Immigrants deserve the same thing I deserve: a fair share and a fighting chance.

Dziś moja okolica w niczym nie przypomina tej, którą pamiętam. Moja rodzina nie żyje od wypłaty do wypłaty, ale raczej od wypłaty do wypłaty. Po łamaniu się chlebem z moimi kolorowymi siostrami i braćmi ze związków zawodowych, mam w sercu więcej współczucia dla ludzi próbujących utrzymać się na powierzchni w tej "krainie możliwości" bez tratwy ratunkowej.

Spotkałem mojego brata imigranta, młodego mężczyznę, który został zatrzymany i oddzielony od swoich dzieci. Teraz, gdy dzwoni do drzwi, jego dzieci wpadają w panikę, bo myślą, że ktoś przyszedł zabrać ich tatę. To straszny wstyd. Nikt nie powinien żyć w ciągłym strachu. Inna moja siostra imigrantka ze związku jest lekarzem - osobą uzdrawiającą i współczującą - która straciła pracę tylko dlatego, że spóźniła się z papierkową robotą. Ludzie, którzy tu przyjeżdżają, stają się istotnym elementem rozwoju naszej gospodarki.

Inspirują mnie ich historie walki, poświęcenia i bólu. Dlatego na moich wydarzeniach związkowych wcielam się w postać "One D Woman" (D jak Detroit), ponieważ jestem zaangażowana w występowanie przeciwko wszelkiej niesprawiedliwości wobec moich kolegów z klasy robotniczej. Za każdym razem, gdy odbywa się wiec lub protest, "One D Woman" wychodzi solidarnie, aby zademonstrować naszą siłę jako jednego ludu, jednej społeczności, jednego Detroit. Moja postać narodziła się z kampanii One Detroit rozpoczętej przez dozorców Local 1 w Detroit po wygraniu historycznego kontraktu w 2018 roku. Kampania One Detroit koncentruje się na dążeniu do zapewnienia, że wszyscy ciężko pracujący mieszkańcy Detroit są inwestowani, począwszy od dostępu do dobrych miejsc pracy w związkach zawodowych, które pozwalają im negocjować wynagrodzenie i świadczenia, których potrzebują, aby prosperować w odradzającym się mieście.

Podczas moich podróży do Waszyngtonu, aby bronić sprawiedliwości imigrantów, miałem okazję porozmawiać z senatorami i podzielić się moim punktem widzenia na temat tego, jak powinniśmy wspierać nasze siostry i braci imigrantów oraz jak oni są zobowiązani do wspierania nas. Proszę każdego, kto przeczyta moją historię, aby przekazał tę wiadomość dalej: Imigranci mają kluczowe znaczenie dla odbudowy Ameryki. Są naszymi przyjaciółmi, sąsiadami i są tutaj, aby tworzyć silniejsze społeczności dla nas wszystkich.